Zmasowane wyjazdy w okresie świąt to okazja dla właścicieli stacji, aby reperować marże. Jest jednak sposób, aby ograniczyć wydatki i oszczędzić przy dystrybutorze pisze www.money.pl.
W okresie świątecznym ruch na stacjach zwykle jest większy. Ich właściciele zarabiają więcej za sprawą wyższych obrotów, ale też wyższych cen.
– Jesteśmy w trendzie rosnących cen na stacjach paliw w związku z sytuacją na rynku międzynarodowym. Należy liczyć się, że ceny w najbliższych dniach mogą podskoczyć. Pewnie nie będą to duże podwyżki, ponieważ operatorzy stacji, nie chcąc specjalnie windować cen, schodzili do tej pory z marży. Jednak zmasowane wyjazdy w okresie świąt to zawsze okazja, aby marże trochę reperować i ceny o kilka groszy podnieść – zaznacza Krzysztof Romaniuk, dyrektor Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN).
Jak więc tankować, aby oszczędzić? Przede wszystkim trzeba wziąć po uwagę właściwy czas. Jak wskazuje ekspert, bak dobrze jest wypełnić pod korek jeszcze przed świętami. Im bliżej świąt, tym cena wyższa.
Gdzie zatankować taniej?
W czasie wyjazdu lepiej zatankować samochód na sprawdzonych stacjach, na przykład wykorzystując przewagi lokalnego rynku. W zasadzie każde skrzyżowanie można rozpatrywać jako mikrorynek, a różnice rzędu kilku groszy mogą występować miedzy dzielnicami i ulicami w ramach tego samego miasta.
Sposobem może być także stacja przy markecie. Jak przekonuje Krzysztof Romaniuk, zła sława to jeden z mitów obalony przez kolejne badania UOKiK i Inspekcji Handlowej. Obie instytucje nie potwierdzają potocznej opinii, jakoby jakość paliwa na stacjach przy marketach była gorsza.
– Zdarzało się, że pojedyncze przypadki były wykrywane, ale na ogół właściciele stacji bardzo dbają o wizerunek i nie pozwolą sobie na taką wpadkę – podkreśla Krzysztof Romaniuk. – Stacja przy markecie ma być wabikiem.
Stąd też cena nawet kilkanaście groszy niższa niż na innych stacjach. Skoro jakość jest taka sama, jak to możliwe, że tam zatankujemy taniej? – To efekt polityki sprzedażowej. Ceny są zdecydowanie niższe niż na pozostałych, bo stacja paliw jest przecież jedynie dodatkiem do marketu, a nie głównym źródłem dochodu sieci – podkreśla ekspert POPiHN.
Dlatego cena może balansować nawet w okolicach granicy opłacalności. Sieć nie będzie dopłacać do paliw, ale też nie musi na niej zarabiać, bowiem zbilansuje sprzedaż obrotem i zyskami marketów. Poza tym, jak zwraca uwagę Romaniuk, stacje zlokalizowane przy sklepach sprzedają bardzo dużo. Jak wynika z danych POPiHN, wśród wszystkich stacji te przy marketach stanowią 2,5 proc., ale udział w rynku jeśli chodzi o sprzedaż paliw to już 6,5 proc.
Do końca 2018 roku w Polsce funkcjonowały 192 stacje z logotypem marketu. Od 2011 roku ich liczba sukcesywnie rośnie. Liderem jest Intermarche, które posiada ich najwięcej, bo aż 65. Drugi w kolejności Carrefour; ma ich 43; trzeci Tesco z 29 punktami tankowania. – W najbliższych latach będzie ich przybywać. Markety zapowiadają bowiem kolejne inwestycje w stacje marketowe – zaznacza ekspert.
Unikaj autostrad
Na drugim biegunie cenowym są stacje umieszczone na autostradach. Tu ceny tradycyjnie mogą być wyższe nawet do 40-50 groszy na litrze. Tych stacji oszczędny kierowca powinien się zdecydowanie wystrzegać.
– Choć konkrecja wynikająca z liczby stacji oddalonych od siebie nieraz o 600 metrów jest duża, to ceny na tych stacjach zwykle są najwyższe. Koszt utrzymania stacji autostradowych, dzierżawa i warunki powodują, że zwykle na tych stacjach się nie zarabia, więc konieczna jest wyższa marża – zaznacza ekspert POPiHN.
Dodatkowo właściciele liczą na to, że kierowcy, który jest w trasie i przepina się z jednej drogi ekspresowej na kolejną, nie będzie się chciało zjeżdżać w poszukiwaniu tańszych punktów tankowania.
W skali kraju do grudnia 2018 roku stacji autostradowych było 91. Najwięcej należało do PKN Orlen – 41; w drugiej kolejności z 20 punktami Lotos; trzeci jest PB z 19 stacjami.
– W porównaniu do autostrad korzystniej już można zatankować na stacjach, które znajdują się przy wlotach i wylotach z miast. A co z cenami przy pozostałych trasach i mniej uczęszczanych drogach? No cóż, są święta – rozkłada ręce Krzysztof Romaniuk.
Źródło: www.money.pl