W wielu krajach na świecie do budowy nowych dróg wykorzystywane są tak zwane destrukty drogowe, czyli materiały asfaltowe lub betonowe pozyskane przy rozbiórce i remontach dróg. Jak informuje portal grupy SKAT, nasza GDDKiA także chciałaby zastosować taką metodę.
Eksperci widzą zastosowanie odzyskanych materiałów do utwardzania poboczy, lub wykonywania podbudowy i szacują, że rocznie można byłoby zaoszczędzić w ten sposób około 400 mln zł. Dyrekcja zleca coraz to nowe analizy i przedstawia kolejne wyliczenia, potwierdzające zasadność takiego rozwiązania, wszystko jednak rozbija się o twarde „nie” inspektoratów i Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. Nie przynoszą też skutku próby przekonania do tego pomysłu Ministerstwa Środowiska, bo jego przedstawiciele twierdzą, że mają związane ręce.
Podzielamy zdanie portalu sozosfera.pl, że wszystkiemu zdaje się być winne słowo „odpad” – tak właśnie zwykle klasyfikowany jest frez asfaltowy – i prawna interpretacja tego terminu. Nie wdając się w zawiłe, prawnicze rozważania – to, co dla jednego jest odpadem, dla drugiego może być cennym surowcem. Rozstrzygano to zarówno na gruncie ustawodawstwa polskiego, jak i unijnego, wskazując, że pojęcie „odpad” rozumieć trzeba szeroko, mając przy tym na względzie wolę posiadacza substancji (przedmiotu). W zapadłych rozstrzygnięciach sądy wskazywały, że samo zaklasyfikowanie substancji (przedmiotu) jako odpadu i przypisanie właściwego kodu jeszcze nie oznacza, że jest to faktycznie odpad.
Może więc warto zamiast ciągle wytwarzać nowy materiał, wykorzystać już istniejący, który przestał nadawać się do pełnienia pierwotnej roli, ale znakomicie sprawdzi się w nowej. Zyska i środowisko i kieszeń.
źródło: SKAT, sozosfera.pl