Ma w dorobku pięć tytułów indywidualnego mistrza świata strongman, w zawodowym oktagonie stoczył 19 pojedynków, z których 12 rozstrzygnął na swoją korzyść, jest biznesmenem, a jednym z jego interesów jest firma transportowa. Zapraszamy na rozmowę z Mariuszem Pudzianowskim, która ukazała się w najnowszym numerze kwartalnika Inter Truck.
Mariusz – strongman, fighter czy biznesmen? W której z tych ról czujesz się najlepiej?
Sport od zawsze traktowałem jako hobby. Jest bardzo ważną częścią mojego życia, jednak nie jedyną. Są również inne rzeczy, w których człowiek musi się odnaleźć i z którymi musi sobie poradzić. Tak się składa, że ja świetnie radzę sobie na kilku płaszczyznach jednocześnie.
No właśnie, świat poznał cię kiedy zostawałeś mistrzem świata strongmanów. Twoja przygoda ze sportem zaczęła się jednak znacznie wcześniej?
Szeroko rozumianym sportem zajmuję się od blisko trzydziestu lat. Pierwszy kontakt z nim miałem w wieku 11 lat. Ojciec przygotował mi sztangi i tak zacząłem trenować. To już kawał czasu, jednak nie wyobrażam sobie innego życia, życia bez sportu.
Rzuciłeś strongmanów, bo czułeś się spełniony? Zdobyłeś w tej dyscyplinie wszystkie możliwe tytuły. Skąd zatem pomysł na MMA?
W sportach siłowych osiągnąłem prawie wszystko – kilkukrotnie byłem mistrzem świata, mistrzem Europy czy Polski. Zdobyłem również kilka pucharów. Śmiało mogę stwierdzić, że zawsze lubiłem się „lać” i ciągle lubię to w sobie. W pewnym momencie swojej kariery doszedłem jednak do wniosku, że potrzebuję nowych wyzwań. Na pewnym etapie zgarniałem, czy to w Polsce, czy na świecie, wszystko to, co było do wygrania. Zbiegło to się w czasie z rosnącą popularnością MMA w Polsce. Podobała mi się brutalność tego sportu. Wszystkie chwyty dozwolone, poza oczywiście tymi niehonorowymi. Wydaje mi się, że dobrze się w tym odnajduję.
Już 23 marca w Łodzi staniesz do walki z Szymonem Kołeckim (6-1). Jak idą przygotowania do tego pojedynku?
Myślami cały czas jestem przy tej walce. Po wstępnym okresie (rozmowa odbyła się pod koniec stycznia – przyp. red.), przygotowania na chwilę obecną wkraczają na wyższy poziom. Chociaż ja nie zwalniam tempa. Trenuję dwa razy dziennie i większość czasu spędzam na sali treningowej – mata, ring, siłownia. Nie ukrywam, ostatnie kilka miesięcy poświęciłem na ćwiczenia siłowe, a teraz ruszam z przygotowaniami technicznymi. Wszystko idzie w dobrym kierunku.
Myślisz jeszcze o rewanżu z Karolem Bedorfem, czy na razie to zamknięta karta?
Nie, nie jest to zamknięta karta. Żeby wyjść do pojedynku o pas trzeba jednak stoczyć 2-3 walki i nabrać trochę pewności siebie. Nie ukrywam, trochę utarli mi nosa, dlatego jest mi to potrzebne. Oczywiście, będę chciał spróbować jeszcze raz, ale na to przyjdzie czas.
Odejdźmy trochę od sportu. Niewielu wie, że jesteś sprawnym biznesmenem, masz własną firmę transportową.
Skąd pomysł właśnie na transport?
Pomysł na tego typu biznes urodził się około 16 lat temu. Miałem akurat jeden samochód, który dostałem w rozliczeniu w zamian za współpracę z jedną z firm zajmujących się produkcją samochodów. Początkowo auto robiło około 5000 km rocznie, więc koszty jego utrzymania znaczenie przewyższały przebieg, który samochód robił. Wtedy tak naprawdę zaczęła się moja przygoda z transportem. Najpierw była jedna naczepa, później auto jeździło we flocie Blach Pruszyński. Okazało się, że na koniec miesiąca wychodzi z tego konkretny zysk. Później dochodziły kolejne pojazdy.
Jak dużą flotą dysponujecie?
Na chwilę obecną jest tych samochodów kilka. Mimo iż działalność ta jest dochodowa, to nie rozwijam tego biznesu tak bardzo, jak chciałbym, ponieważ wymaga on nieustanej kontroli, praktycznie przez całą dobę. Ciężarówki to niestety tylko maszyny i nawet te nowe, posiadające gwarancję, potrafią się psuć. Kontakt z kierowcą, konieczność wezwania serwisu mobilnego, wszystko muszę ze sobą zgrywać. Prowadzę i angażuję się w różne działalności i też potrzebuję trochę czasu dla siebie. Stąd taka decyzja – dopóki zajmuję się sportem, nie będę rozwijał firmy transportowej aż tak bardzo. Nie wykluczam jednak, że w przyszłości poświęcę temu biznesowi więcej uwagi. Transport to ciężki kawałek chleba.
Czy przy tak licznej flocie pojazdów macie swój własny serwis?
Te najbardziej podstawowe czynności czy naprawy wykonujemy u siebie. Chodzi o takie rzeczy jak wymiana kół, klocków, płynów i inne proste czynności. Bardziej skomplikowane naprawy zostawiamy autoryzowanym serwisom. Musimy wspomagać się takimi usługami ze względu na czas, o którym wspomniałem wcześniej. Prowadzenie własnego warsztatu to również zajęcie, które wymaga uwagi i czasu, które ja z kolei wolę spożytkować na treningach.
Jakimi usługami zajmuje się twoja firma?
Pracuję pod dwiema spedycjami. Z tymi firmami mam wypracowane fajne relacje i warunki. Nie chcę na razie budować własnego działu spedycji.
Jakie kierunki obsługujecie? Zagranicę czy raczej Polskę?
Znakomitą większość, około 70% wszystkich transportów stanowi zagranica, na tzw. przerzutach. W krajowym poletku również jesteśmy obecni, jednak w znacznie mniejszym stopniu.
W ostatnim czasie firmy transportowe w Polsce maja problemy z zatrudnieniem dobrych kierowców. Jak sobie z tym radzicie?
Problem ten jest bardzo dostrzegalny, chociaż mnie aż tak bardzo nie dotyczy. Prowadząc swoje interesy, podchodzę uczciwie do ludzi, z którymi współpracuję. U mnie zawsze jest stabilnie. Jeśli umawiam się z kimś na to, że wypłata jest do 10. każdego miesiąca, to choćby się waliło i paliło, to te pieniądze zawsze są na czas. Przez 15 lat nigdy mi się nie zdarzyło, żeby były jakieś opóźnienia w płatnościach. Niestety, ale w tej branży takie podejście jest rzadkością. Oczywiście są firmy, które płacą więcej ode mnie i tego nie ukrywam, ale niewiele jest firm, które podchodzą do pracowników tak uczciwie, jak ja. Dodatkowo pracując dla mnie, kierowca ma pewność co do maszyny, którą jeździ. Nasza auta są zadbane, odpowiednio serwisowane, trzymając wysoki standard. Szkoda, że inni właściciele firm transportowych nie dbają o ten aspekt prowadzenia biznesu.
Jakie kategorie prawa jazdy posiadasz i czy pamiętasz, kiedy zdobyłeś na nie uprawnienia?
Posiadam praktycznie wszystkie kategorie, a także wiele uprawnień dlatego prowadzenie żadnej maszyny nie jest dla mnie wyzwaniem.
Jazda jakim samochodem, ciężarowym czy osobowym, sprawia ci więcej frajdy?
Jazda ciężarówką to zupełnie coś innego niż jazda samochodem osobowym. Jest dużo bardziej monotonna – ustawiasz 85-90 km/h na tempomacie i płyniesz przez bezkres dróg i autostrad. Mimo to wymaga ona dużo więcej skupienia, a także niesie za sobą dużo większą odpowiedzialność. Samochód osobowy daje nieco więcej swobody. Możesz jechać 80 km/h, ale też i dużo szybciej, o ile oczywiście jest odpowiednia droga i pozwalają na to przepisy. W tym momencie dużo chętniej wsiadam do samochodu osobowego.
Jesteś bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Twój kanał na You Tube subskrybuje 55 tysięcy ludzi, profil na Facebooku lubi blisko 600 tysięcy. Lubisz być blisko ludzi?
Moja obecność w przestrzeni Internetu wynika z faktu, że ludzie zadają mi bardzo dużo pytań. Posiadam bogate doświadczenie, zarówno w biznesie, jak i w sporcie. Bardzo dużo podróżuję i poznałem wiele kultur. Trochę tej wiedzy już zebrałem. Ja bardzo chętnie tym wszystkim się dzielę, podpowiadam, zwracam uwagę na szczegóły, na które być może inni nie zwróciliby uwagi. Jeśli moje materiały pomogą lub zmotywują choć małą część mojej widowni, to dla mnie będzie to duży sukces. Sam pochodzę z małej miejscowości, a jednak udało mi się wejść na sam szczyt, więc nie widzę żadnych przeszkód, aby inni poszli w moje ślady.
Wyglądasz na człowieka spełnionego. Czego zatem życzyć ci na najbliższe miesiące?
Sportowo, biznesowo czy nawet jako mężczyzna faktycznie jestem bardzo spełniony. Oczywiście mógłbym rozwinąć swoje biznesy jeszcze bardziej i mam w sobie taki potencjał. Jestem osobą bardzo wiarygodną, która przez lata wyrobiła sobie odpowiednią markę i właściwe relacje. To, czego teraz potrzebuję, to zdrowie. Nic więcej nie jest mi potrzebne.
Informacja prasowa Cars SA