Zdaniem wielu, kierowca ciężarówki wykazał się sporą odwagą i profesjonalizmem. Widząc, że nie poradzi sobie z ugaszeniem pożaru, ruszył w dalszą drogę i powiadomił strażaków. Zatrzymał się dopiero, kiedy byli oni gotowi do akcji gaśniczej pisze www.lublin112.pl.
Wszystko wydarzyło się we wtorek przed godziną 15, kiedy to kierowca ciężarówki jadąc drogą krajową nr 74 Hrubieszów – Zamość zauważył ogień wydobywający się z pojazdu. Natychmiast się zatrzymał i gaśnicą starał się stłumić płomienie. Jednak nie przyniosło to zamierzonego skutku.
Postanowił więc ratować pojazd i ładunek w postaci dłużyc drewna. Wsiadł za kierownicę i ruszył w dalszą drogę powiadamiając o sytuacji straż pożarną. Na pomoc wyjechały zastępy z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej w Hrubieszowie i Ochotniczej Straży Pożarnej w Werbkowicach. Nie udało im się jednak dogonić pojazdu.
Dlatego też działanie przekazano do Zamościa. Do akcji wyjechał zastęp z JRG w Zamościu oraz z OSP w Miączynie. Kiedy strażacy ochotnicy wjechali na trasę, ciężarówka akurat minęła Miączyn. Kierowca ciężarówki jechał więc dalej, aż dostrzegł pędzących z naprzeciwka zamojskich strażaków.
Zaczął dawać im sygnały świetlne. Strażacy przewidując sytuację zjechali na pobliski parking i szybko rozwinęli linię gaśniczą, co pozwoliło na podjęcie natychmiastowych działań gaśniczych. Dzięki temu udało się błyskawicznie ugasić pożar.
-Powodem tego dość nietypowego zdarzenia było zablokowanie się układu hamulcowego w ciężarówce przewożącej drewno w postaci dłużyc. Z uwagi na realne zagrożenie zapalenia się opony, a następnie ładunku kierujący pojazdem podjął decyzję, że zatrzyma się dopiero wtedy gdy pojawią się na trasie strażacy, jednocześnie pozostawał w stałym kontakcie ze służbami – wyjaśnia mł. bryg. Andrzej Szozda z Komendy Miejskiej PSP w Zamościu.
Kierowca w ten sposób pokonał około 20 km pomiędzy miejscowościami Hostynne-Kolonia a Karp. Straty związane ze spaleniem się układu hamulcowego okazały się niewielkie i oszacowano je na ok. 1 tys.
Zaczął dawać im sygnały świetlne. Strażacy przewidując sytuację zjechali na pobliski parking i szybko rozwinęli linię gaśniczą, co pozwoliło na podjęcie natychmiastowych działań gaśniczych. Dzięki temu udało się błyskawicznie ugasić pożar.
-Powodem tego dość nietypowego zdarzenia było zablokowanie się układu hamulcowego w ciężarówce przewożącej drewno w postaci dłużyc. Z uwagi na realne zagrożenie zapalenia się opony, a następnie ładunku kierujący pojazdem podjął decyzję, że zatrzyma się dopiero wtedy gdy pojawią się na trasie strażacy, jednocześnie pozostawał w stałym kontakcie ze służbami – wyjaśnia mł. bryg. Andrzej Szozda z Komendy Miejskiej PSP w Zamościu.
Podobna sytuacja miała miejsce latem ub. roku w okolicach Lublina. Kierujący samochodem ciężarowym z naczepa mężczyzna, dojeżdżając do miejscowości Strzeszkowice zauważył, że zaczyna się palić tylna część naczepy. O wszystkim powiadomił strażaków, zaś sam nie zatrzymując się w dalszym ciągu jechał w stronę Lublina.
Na pomoc ruszyli strażacy z Niedrzwicy Dużej, Strzeszkowic oraz Bełżyc. Pojazd udało się im dogonić w miejscowości Zemborzyce Tereszyńskie, niedaleko wjazdu na obwodnicę Lublina. Pożar szybko został ugaszony. Wtedy również przyczyną była awaria układu hamulcowego.
Źródło: www.lublin112.pl
Źródło fotografii: www.lublin112.pl