Jakaś tęga głowa rzuciła kiedyś hasło „Twój samochód – Twój mandat”, czyli pomysł ściągania od właściciela pojazdu mandatu za przekroczenie prędkości zarejestrowane przez fotoradar, lub urządzenie odcinkowego pomiaru prędkości. Koncepcja jest już chyba przygotowana, bo wiceminister infrastruktury zapowiedział niedawno przedłożenie projektu pod obrady rządu i skierowanie go do konsultacji.
Zasadą ma być nałożenie mandatu na właściciela auta, chyba, że wskaże on sprawcę wykroczenia, a ten nie będzie się uchylał od odpowiedzialności. Wydaje się, że to kolejny przykład prawa pisanego na kolanie. No bo jeśli pojazd jest własnością firmy, na przykład leasingodawcy, lub wypożyczalni, to kto zapłaci – prezes, dyrektor, kierownik, księgowa, czy może ochroniarz, który wypuścił auto z placu?
A co będzie, jeśli pojazd należy do osoby nie posiadającej prawa jazdy – dowalą jej jeszcze za jazdę bez uprawnień? Może być też tak, że pojazd został skradziony – wtedy też właściciel ma odpowiadać za wykroczenia złodzieja? W tych wszystkich sytuacjach powstaje jeszcze dodatkowe pytanie – komu zostaną przypisane punkty karne? Rodzi się wreszcie jeszcze jedna wątpliwość – co z naszym prawem do odmowy zeznań, jakie mamy zagwarantowane w określonych przypadkach?