Druga fala zarażeń koronawirusem trwa już w najlepsze. Rodzi się więc pytanie, co wkrótce przyniesie to branży transportowej? Nie brakuje już doniesień budzących obawy, w tym między innymi groźby kwarantanny w najważniejszym kraju tranzytowym Europy.
Z jednej strony, wyraźnie widać, że Europa nie chce kolejnego „zamrożenia gospodarki”. Dla przykładu, Czechy wprowadziły wczoraj stan wyjątkowy, ale praca fabryk oraz ruch międzynarodowy mają pozostać w normie. Nic też nie wskazuje na to, by swoje granice miała zamknąć Polska. Rząd dalej chce bowiem iść w system ograniczeń dla konkretnych regionów, zwanych żółtymi i czerwonymi strefami.
Z drugiej strony, pojawiają się niepokojące informacje z Niemiec. Tamtejszy rząd chce wprowadzić kwarantannę dla wybranych kierowców pracujących w ruchu międzynarodowym. Obowiązywałaby ona kierowców, którzy spędzili co najmniej 72 godziny w kraju największego ryzyka, a więc w jednym z państw z największą liczbą zachorowań. I co ważne, do tych 72 godzin zaliczałby się pełen okres pobytu, w tym zarówno prowadzenie pojazdu, jak i odpoczynki i inna praca.
Czy dotyczyłoby to także kierowców zagranicznych, wjeżdżających do Niemiec w ramach transportu międzynarodowego? To nie zostało jeszcze jasno określone. Istnieje takie prawdopodobieństwo, choć cała sprawa byłaby też mocno problematyczna. Nie wiadomo bowiem gdzie zagraniczny kierowca miałby odbyć swoją kwarantannę. Trudno sobie wyobrazić spędzenie dwóch tygodni bez absolutnie żadnego opuszczania kabiny. Możliwe więc, że trzeba by zorganizować specjalne ośrodki.
Wiadomo za to, że niemiecka branża jest już przerażona. Cała grupa tamtejszych organizacji przewoźników wyraziła już swój sprzeciw. Firmy nie chcą kwarantanny dla kierowców, gdyż spora część ich pracowników zostałaby wykluczona z pracy. Praca całych przedsiębiorstw zostałaby sparaliżowana, łańcuchy dostaw zerwane i po raz kolejny mielibyśmy problemy znane już z „zamrożenia gospodarki”.
źródło: 40ton.net