Kierowcy udostępnili nam wypowiedź jednego ze swoich kolegów, nagraną w kabinie ciężarówki, stojącej gdzieś na parkingu. Niezwykłe emocje i wielkie rozgoryczenie przebijają z tych kilku zdań, jakimi opisuje on stosunek innych ludzi do zawodowych kierowców w tym okresie wielkiej próby, spowodowanej epidemią koronawirusa. „Kierowcy są traktowani jak zaraza, nie można wyjść z auta, nie ma mowy o podaniu ręki, a najlepiej nawet nie patrzeć na kogokolwiek” – z głębokim żalem w głosie mówi autor nagrania. I zaraz dodaje: „traktuje się nas jak ostatnich brudasów, ale z toalet nie pozwala się skorzystać, to jak mamy o siebie zadbać”. Jest też kilka słów napomnienia: „ludzie – puknijcie się w głowę, bo jak nas zabraknie, to pomrzecie z głodu, bo się skończą ryże, makarony, a nawet papier toaletowy”. Nie sposób się z tym nie zgodzić i wcale nas nie dziwi wielkie wzburzenie autora tych słów. Przecież ani on, ani tysiące Jego kumpli zza fajery, mimo spowodowanego koronawirusem szaleństwa, nie rzucili roboty, nie zamknęli się gdzieś w domowym zaciszu, tylko z narażeniem zdrowia, a nawet życia, wożą chlebek, masełko, mleczko, cytrusy, soki i napoje, warzywa, mąkę, kaszę, ryż, cukier, mięso, ryby, nabiał, mydło, pastę do zębów, wspomniany papier toaletowy, preparaty dezynfekujące, lekarstwa, paliwo – co jeszcze mamy wymienić? Chyba należy się im odrobina szacunku, a przynajmniej zwykła, ludzka życzliwość.