Pojazdy specjalne Mercedes-Benz Trucks nie zajmują się sztampowymi zadaniami i zwykle pracują tam, gdzie dojazd jest utrudniony, teren ciężki, a warunki ekstremalne. Służą funkcjonalnością służbom komunalnym, ale także ratują mienie i życie ludzkie. Jeden z takich pojazdów Unimog U5023 od trzech lat użytkowany jest przez ratowników ze stacji brzegowej Służby SAR (z ang. Search and Rescue) w Sztutowie.
Historia ratownictwa morskiego w Polsce sięga XVI wieku, a pierwsze stacje brzegowe – w Łebie i Ustce – pojawiły się już w latach 60. wieku XIX. Dzisiejszych 12 jednostek rozlokowanych wzdłuż polskiego wybrzeża powstało dużo później, w latach 50. XX wieku – utworzyło tę strukturę Polskie Ratownictwo Okrętowe. Od 2002 roku na mocy Ustawy o bezpieczeństwie morskim, funkcjonuje ona w ramach Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, nazywanej Służbą SAR.
Pomarańczowy Unimog z charakterystycznym znakiem krzyża maltańskiego na bocznej ścianie kabiny na wybrzeżu czuje się jak ryba w wodzie. Nie straszny mu jest ani piach, ani morskie fale. – Właśnie z tego powodu zdecydowaliśmy się na zakup tego pojazdu: najważniejsze jego cechy z naszego punktu widzenia to centralne pompowanie kół sterowane z kabiny i wysoki poziom brodzenia – 1,2 m – wyjaśnia Zenon Gąsiorowski, kierownik stacji w Sztutowie, który ratownikiem jest od 37 lat. – Ważny jest także napęd 4×4, wysoki kąt natarcia, szczelne lampy, no i reduktor: to nam daje poczucie bezpieczeństwa w terenie i w wodzie. A podczas akcji nie możemy się zastanawiać, czy nam się samochód nie zakopie.
Warunki, w jakich pracuje Unimog, nie są łatwe. Jego podstawowym zadaniem jest holowanie i wodowanie łodzi ratowniczej, bo stacja w Sztutowie jest jedyną w Polsce, która nie ma bezpośredniego dostępu do morza.
Pozostałe stacje są ulokowane w portach i nie mają problemu ze spuszczeniem łodzi na wodę – mówi Zenon Gąsiorowski. – My musimy ją najpierw dostarczyć na brzeg, a potem zwodować tak daleko w głąb morza, żeby nie było ryzyka, że osiądzie na mieliźnie. To oznacza, że czasem musimy wjechać na tyle głęboko, że fale przelewają się dachem. Zwykle dojazd na miejsce akcji zajmuje nam około 7 minut – ten czas zależy też od tego, co dzieje się na plaży. Kiedy jest pusto, nie ma kłopotu, ale latem bywa bardzo trudno, bo ogromna liczba plażowiczów bardzo nas spowalnia.
Z wnętrza kabiny Unimoga przedzieranie się przez fale wygląda spektakularnie, samochodem momentami ostro buja, ale ani przez chwilę nie traci stabilności.
Najbardziej ryzykowne są przechyły boczne, kiedy jednym kołem jedziemy po piasku, a drugim w wodzie – tłumaczy kierownik stacji. – Unimog jest dość wysokim pojazdem i wtedy jeden niewłaściwy ruch mógłby mieć katastrofalne skutki, ale na razie na szczęście nic takiego się nie stało. Nigdy nas nie zawiódł, choć teren jest trudny i inne pojazdy się tu zakopywały – odkąd pogłębiono tor podejściowy do Gdańska, a piach stamtąd wysypano u nas, jest bardziej grząsko.
Zabudowę pojazdu wykonała zgodnie ze specyfikacją stacji w Sztutowie, firma Szczęśniak z Bielska-Białej. Znalazły się w niej takie elementy jak maszt oświetleniowy z kamerą dalekosiężną, aneks kuchenny, wyciągarka hydrauliczna, a nawet elektryczna markiza, która służy jako osłona dla poszkodowanych przed słońcem lub deszczem. Całość wyposażenia uzupełnia system nawigacji morskiej i morski system łączności – to jedyny pojazd w Polsce w nie wyposażony. Wnętrze mieści też pełny ekwipunek ratowniczy i oprócz sześciu członków załogi można w nim przewieźć dwie osoby w pozycji leżącej. Z kolei w kabinie Unimoga mogą jechać trzy osoby.
Czasem ten pojazd służy też jako transport medyczny – na plaży także zdarzają się wypadki, a zwykła karetka tam nie wjedzie i wtedy jesteśmy wzywani do pomocy – mówi Zenon Gąsiorowski. – Na drogach też sprawdza się bardzo dobrze, a rejon mamy spory, bo sięga od przekopu mierzei aż do granicy, łącznie z Zalewem Wiślanym.
Pojazd pracujący w ratownictwie musi być dyspozycyjny przez 24 h na dobę i niezawodny. O jego doskonały stan techniczny dba serwis Grupy Wróbel w Będzieszynie.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej współpracy, nigdy nie mieliśmy żadnych problemów, a reakcja zawsze jest szybka i fachowa, możemy na Mercedesie polegać – podkreśla kierownik ratowników ze Sztutowa, który na pytanie o szczególnie poważną akcję odpowiada krótko: każda jest poważna. Czyli w sam raz dla Unimoga.
Źródło: Daimler Truck Polska