Transport coraz mocniej rozpędza się jesienią.
Black Friday, Cyber Monday, Mikołajki i gwiazdka oznaczają sezon zakupów prezentów, które trzeba dowieźć do magazynów i sklepów. Tzw. wysoki sezon w branży transportowej i duże zapotrzebowanie na te usługi wpływają na wzrost cen. Wg danych GUS podanych 15.11 w październiku 2021 r. inflacja w transporcie wyniosła 22,1proc. To najwięcej ze wszystkich branż, przy średniej inflacji na poziomie 6,8 proc. w porównaniu z październikiem ubiegłego roku. Oznacza to większy dopływ gotówki do firm transportowych. To w teorii powinno przełożyć się na lepszą kondycję tych firm i zmniejszanie długów. Niestety tak nie jest. W większym stopniu niż popyt, na wzrost cen wpływają bowiem rosnące koszty paliwa – we wrześniu ropa na stacjach benzynowych zdrożała średnio o 30 proc. w skali roku. To prawie dwa razy więcej niż wzrost kosztów usług branży transportowej.
Wynagrodzenia kierowców mogą wzrosnąć dwukrotnie
Poprawę sytuacji finansowej w transporcie hamują także rosnące oczekiwania kierowców. Wg danych Polskiego Instytutu Transportu Drogowego (PITD) w 2020 roku kierowcy samochodów ciężarowych zarabiali średnio 6211 zł. Teraz kierowcy nie da się znaleźć nawet za 7 tys. zł.
W dodatku poziom płac może drastycznie wzrosnąć już na początku przyszłego roku. Od lutego na terenie UE kierowcom będzie przysługiwało minimalne pełne wynagrodzenie odpowiednie do kraju, w którym jeżdżą. Powszechnie stosowane dodatki nie będą uznawane za część wynagrodzenia, o ile nie zostaną opodatkowane i ozusowane. Jeśli teraz kierowca zarabia 7 tys. zł „na rękę”, to łączny koszt pracodawcy wynosi 8700 zł brutto. Wykonując więcej przewozów zagranicznych (podlegających przepisom unijnego Pakietu Mobilności) od lutego 2022 roku ten koszt, może wzrosnąć nawet do 14 tys. zł brutto.
Więcej pieniędzy dla transportu, ale długi branży nie maleją
To wszystko sprawia, że transport pomimo większych pieniędzy, jakie trafiają do branży, nie poprawia swojej sytuacji finansowej. Wg Krajowego Rejestru Długów zaległości firm transportowych są najwyższe w historii i wynoszą prawie 1,2 mld złotych. 1/3 firm transportowych płaci zobowiązania z opóźnieniem przekraczającym 60 dni.
Długie terminy realizacji faktur za transport są dużym problemem dla przedsiębiorców z tej branży.
Kierowcy nie zaczekają tak długo na wynagrodzenie, tym bardziej że wysokimi zarobkami i dobrymi warunkami pracy kuszą ich przewoźnicy w Wielkiej Brytanii. Płacić trzeba im więc już, a nie za dwa lub trzy miesiące. W dodatku inflacja sprawia, że złotówka otrzymana za trzy miesiące będzie mniej warta niż ta sama złotówka dzisiaj. Takie okoliczności powodują, że firmy transportowe chętnie korzystają obecnie z faktoringu. Dla nas w tym momencie jest to najsilniejsza branża, popyt na faktoring jest ogromny, szczególnie, że przewoźnikowi dzisiaj faktoring się opłaca. Koszt takiej usługi spada, jeżeli uwzględni się inflację i spadek wartości faktury wystawionej dzisiaj, a zapłaconej np. w styczniu – mówi Marek Sikorski, z Finea, firmy zajmującej się mikrofaktoringiem czyli faktoringiem dla mikro i małych przedsiębiorstw.
Światełko w finansowym tunelu
Opóźnienia w płatnościach generują agencje spedycyjne i pośrednicy przewozowi. W tej grupie firm powszechne jest przekonanie, że najpierw płacimy ZUS i US ewentualnej kredyty, a firmy transportowe mogą poczekać. W rezultacie już teraz czekają 60 dni. Rośnie też presja na dalsze odsuwanie terminu przelewu – „wasze usługi bardzo podrożały, dajcie nam więcej czasu na przelew, zapłacimy w przyszłym roku”.
Niestety wielu przewoźników musi się na to godzić, nie są w stanie wymóc na dużym kliencie np. agencji spedycyjnej, która dostarcza wielu zleceń, krótszych terminów na zapłatę. Z drugiej strony nie są oczywiście w stanie kredytować tych usług przez wiele miesięcy. Światełkiem w nie drogowym, a finansowym tunelu jest dla nich właśnie współpraca z takimi agencjami – tymi samymi, które naciskają na długie terminy płatności. Chodzi o to, że posiadając solidnych i dużych kontrahentów, a także zlecenia na usługi na wiele miesięcy do przodu, przedsiębiorcy transportowi nie mają problemów z uzyskaniem finansowania faktoringowego. W tym modelu to właśnie perspektywy kolejnych zleceń są podstawą do przyznania finansowania. A te są dobre. W rezultacie zamiast czekać trzy miesiące pieniądze dostają od faktora po dwóch dniach od wystawienia faktury – mówi Mateusz Skowronek, dyrektor sprzedaży eFaktor, pozabankowego faktora dla MŚP.
Skonto dla spedycji
Innym, powszechnym rozwiązaniem stosowanym przez agencje spedycyjne jest oferowanie swoim przewoźnikom skonta tzn. przewoźnik może otrzymać pieniądze od spedycji szybciej niż termin na wystawionej fakturze za kilkuprocentową opłatę. Rzecz w tym, że w obecnej rzeczywistości wielu spedytorów nie chce pozbywać się zapasów gotówki, a chce oferować skonto, by móc konkurować o malejącą na rynku liczbę przewoźników. Coraz powszechniej stosowanym rozwiązaniem jest wsparcie firmą faktoringową, która oferuje skonto dla spedycji.
Stosujemy teraz na dużą skalę skonto dla spedycji. Obecnie widzimy ogromny popyt na tego typu usługę i notujemy kilkuset procentowe wzrosty na tym polu. Na czym polega usługa? Finansujemy przewoźników, będąc Partnerem spedycji. Spedytor oficjalnie oferuje skonto, jego operatorem zaś jesteśmy my, czyli Finea. To rozwiązanie pozwala wielu dużym firmom spedycyjnym konkurować o przewoźnika, zaś nadwyżkę przeznaczać choćby na paliwo czy dodatkowe auta – mówi Marek Sikorski z Finea.
Pod koniec ubiegłego roku w Polsce było 36 663 międzynarodowych przewoźników zarejestrowanych w Biurze Międzynarodowego Transportu. Liczba pojazdów w tych firmach, odzwierciedlona przez liczbę wypisów z licencji, stale rośnie. Po I kwartale 2021 r. – łączna liczba płatnych kilometrów przejechanych przez polskich przewoźników była nie tylko wyższa niż w 2020 r., ale o 7% przekroczyła tą notowaną w I kwartale roku 2019 r.
źródło: Brandscope