Od lutego przyszłego roku zaczną obowiązywać kolejne regulacje Pakietu Mobilności, które zdecydowanie wpłyną na sposób obliczania wynagrodzeń kierowców.
Nasz rząd zaproponował pewne działania osłonowe, które w ocenie przewoźników są niewiele warte. Na szczęście konsultacje trwają, a na horyzoncie zarysowuje się możliwość wspólnego wypracowania zmian w rządowym projekcie, który w obecnym kształcie grozi drastycznym wzrostem kosztów. Przewoźnicy sięgnęli po kalkulatory i obliczyli, że ten wzrost – w zależności od typu wykonywanych przewozów – może sięgać od 20 do nawet 100%, a całą branżę czeka wydatek rzędu 30 miliardów złotych rocznie. Wystarczy sobie uświadomić, z czego obecnie składa się pensja kierowcy i porównać z tym, co zawiera rządowy projekt. Teraz jest tak – podstawa jest ozusowana, a reszty dopełniają nieopodatkowane ryczałty i diety. Od lutego 2022 roku te pozostałe składniki nie będą mogły być zaliczane do składników wynagrodzenia, jeśli nie zostaną ozusowane i opodatkowane.
Co z tego wynika? Ano właśnie opisany wcześniej wzrost kosztów. Ale nie tylko to! Bo dla pracownika to korzystna zmiana – będzie miał wyższą składkę emerytalną. Jednak i to jeszcze nie koniec, bo taki system rodzi poczucie niesprawiedliwości społecznej: dlaczego wszyscy inni dostaną dietę na dotychczasowych zasadach, a tylko kierowcy będą musieli oddawać jakąś daninę?
Miejmy nadzieję, że trwający dialog przewoźników z rządem przyniesie satysfakcjonujące rozwiązanie.