Europa Zachodnia i duże powierzchniowo kraje jak Australia czy Kanada już od dawna wprowadzają 4-dniowy tydzień pracy. W Polsce trwa od dłuższego czasu dyskusja na ten temat i tradycyjnie rozwiązanie to ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Jednak jeśli chodzi o transport, mamy wyłącznie przeciwników krótszego czasu pracy. Wiadomo na pewno, że zmiany w Kodeksie Pracy w tym zakresie nie nastąpią wcześniej, niż w 2027 roku.
O tym dlaczego 4-dniowy tydzień pracy na chwilę obecną nie ma miejsca bytu w branży transportowej mówią Mariusz Frąc i Wojciech Romaniuk, założyciele Stowarzyszenia Ambasador Polskiego Transportu.
Patrząc na branże administrujące, zarządcze czy świadczące usługi online, bez większego problemu można już dzisiaj zastosować tam krótszy tydzień pracy. Jednak w transporcie specjaliści nie widzą na ten moment wprowadzenia takiej możliwości.
Nie widzę żadnych plusów dla przedsiębiorców transportowych. Jestem przekonany, że jak czterodniowy tydzień pracy wszedłby w życie, to kierowcy i tak będą pracować tyle, ile pracują obecnie. A właściciel firmy transportowej zapłaci więcej składek do ZUS za nadgodziny. I najważniejsza kwestia przy transporcie wprowadzającym krótszy tydzień pracy – niestety spowoduje to kolejne, znaczne podwyżki produktów przewożonych ciężarówkami, czyli praktycznie wszystkiego z czego korzystamy na co dzień – mówi Mariusz Frąc, prezes MaWo Group, ekspert ds. rozwoju polskiego rynku transportowego.
Pamiętać należy też, co idzie za ideą 4-dniowego tygodnia pracy. Chodzi o to, aby więcej czasu móc spędzać z rodziną oraz przeznaczać go na swoje pasje. W transporcie, zwłaszcza dla kierowców, to po prostu nie jest możliwe ze względów „technicznych”. Kierowca jest często w trasie przez kilka tygodni, nie ma szans, aby co 4 dni wracał do bazy. To tak jakbyśmy chcieli wprowadzić taki tryb pracy marynarzom, tam już zupełnie nie ma na to szans. Takie rozwiązania są realne w „stacjonarnych” miejscach pracy – dodaje ekspert.
Sytuacja ekonomiczna nie pozwoli na krótszy czas prasy transportu
Branża transportowa uważa, że nawet w dalszej przyszłości wprowadzenie skróconego tygodnia pracy nie będzie miało zastosowania. Nie pozwolą na to czynniki ekonomiczne. Pojawiają się nieśmiałe głosy, że może branże okołotransportowe spróbują takiego rozwiązania, np. serwisy i wymiana opon, jednakże tak czy inaczej, wpłynie to na wzrost kosztów samego transportu i na ceny tych produktów czy usług. Ogromny wzrost kosztów, to najczęstszy i sztandarowy argument polskich przewoźników. Niektórzy sugerują, że ze względu na to rozwiązanie, stawki w transporcie mogą wzrosnąć nawet o 40%. Te same argumenty dotyczą także spedycji i logistyki, które są bezpośrednio związane z transportem kołowym.
Pozostają jeszcze kwestie pracownicze, czyli zawodowi kierowcy. Nie można pominąć oczekiwań ludzi. A kierowcy, podobnie jak właściciele firm transportowych, także nie widzą możliwości wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy w swojej profesji.
Spróbujmy wyobrazić sobie w sytuacji skróconego tygodnia pracy zastępstwa, albo szybkie zastępstwo za kierowcę, który przebywa właśnie z ładunkiem we Francji. Pamiętajmy, że kierowca jest zobligowany do przestrzegania norm dotyczących czasu jazdy, przerw i odpoczynków, wynikających z innych przepisów. Te normy, obecnie są znacznie dłuższe niż czas pracy wynikający z KP. Na dzień dzisiejszy PIP nakłada wielotysięczne mandaty, a jak dojdzie do proponowanej zmiany, to będzie to jeszcze zwielokrotnione, wręcz byłyby to żniwa dla PIP – wyjaśnia Wojciech Romaniuk, prezes MaWo Group i stowarzyszenia Ambasador Polskiego Transportu, specjalista ds. rozliczeń kierowców.
Przepisów dotyczących pracy kierowców nie można teraz przenieść i realizować w 4-dniowym tygodniu pracy (nawet w 5-dniowym tygodniu są z tym problemy). Przepisy te różnią się od tych w Kodeksie Pracy. One nie są powieleniem KP, ponieważ w tej materii należy pamiętać o Ustawie o Czasie Pracy Kierowców, która reguluje wiele rzeczy, ale nie jest doskonała i często nie przystaje do rzeczywistości codziennej pracy kierowców. Specjaliści branży transportowej jednocześnie mówią, że ewidencja czasu pracy kierowców jest w stanie „unieść” 4-dniowy tydzień pracy i technicznie będzie można to prawidłowo rozliczać. Ale problem nie leży w teorii, tylko w praktycznym prowadzeniu działalności transportowej.
Tak, nasze systemy do rozliczania w zakresie ewidencji czasu pracy kierowców policzą wszystko bez problemu. To arytmetyka. Ale właściciele firm transportowych nie policzą już pozytywnie opłacalności biznesu dostawczego. Z mojej perspektywy, patrząc całościowo na polskie firmy transportowe, to jest niewyobrażalna sytuacja – konkluduje Wojciech Romaniuk.
Przy dyskusji o skróconym tygodniu pracy w transporcie, pojawia się ponownie argument o braku wystarczającej liczby zawodowych kierowców. Dzisiaj branża transportowa nadal oferuje kilkadziesiąt tysięcy wakatów i to się nie zmieni na przestrzeni najbliższych 3-4 lat. Transport nie może mieć tak dużych przerw w działalności, dlatego pojawia się od razu dyskusja o zastępstwach kierowców, które mają zapewnić ciągłość dostaw. Nie wspominając o strajkach polskich przewoźników, które od kilku miesięcy odbywają się regularnie w różnych częściach Polski. Akcje protestacyjne mają zwrócić uwagę Ministerstwa Infrastruktury na dramatyczną dzisiaj sytuację polskich firm transportowych. Dlatego dyskusje o skróconym tygodniu pracy nie trafiają na dobry grunt przy coraz większych problemach polskiego transportu.
A może nadejdzie taki dzień w dalekiej przyszłości, kiedy 4-dniowy tydzień pracy zaistnieje w branży transportowej?
Wtedy, kiedy polskie drogi zdominują autonomiczne ciężarówki – podsumowuje z przymrużeniem oka Mariusz Frąc.
Źródło: FACE IT!