Na We wtorek, 17 listopada 2020 roku przedstawiciele branży przewozów autokarowych, reprezentujący ponad 3 tys. firm i dziesiątki tysięcy pracowników sektora, wyjechali na ulice polskich miast, żądając wsparcia finansowego dla przedsiębiorców, których byt w wyniku pandemii koronawirusa COVID-19 i związanych z nią ograniczeń, jest zagrożony.
Celem demonstracji było dopisanie firm z PKD 49.31 oraz PKD 49.39 do TARCZY 6.0.
Jak powiedzaiał nam Marcin Chmielarski, właściciel rzeszowskiej firmy Marcel, uczestnik protestu, w manifestacji uczestniczyli przewoźnicy w całej Polsce, w tym w większości miast wojewódzkich.
Celem demonstracji było dopisanie firm z PKD 49.31 oraz PKD 49.39 do TARCZY 6.0.
Jak powiedzaiał nam Marcin Chmielarski, właściciel rzeszowskiej firmy Marcel, uczestnik protestu, w manifestacji uczestniczyli przewoźnicy w całej Polsce, w tym w większości miast wojewódzkich.
Pozostawieni na pastwę losu
Branża przewozów autokarowych jako jedna z pierwszych odczuła skutki pandemii i związanych z nią decyzji administracyjnych tj. zamknięcie lotnisk, granic, ograniczenie możliwości przewożenia pasażerów, zamknięcie szkół, kin, teatrów, wprowadzenie ograniczania przemieszczania się i grupowania, wprowadzenie specjalnych reżimów, dotyczących realizacji przewozów liniowych. Środki powzięte w celu walki z wirusem uniemożliwiają, już od wielu miesięcy, podjęcie przezbranżę pracy oraz uzyskiwanie dochodów, a pomoc ze strony Państwa jest niewystarczająca lub nie ma jej wcale.
Żądają włączenia do Tarczy 6.0
– Ta manifestacja miała na celu pokazanie, że branża jest i funkcjonuje, ale rząd zapomniał o nas w Tarczy 6.0 – powiedział Marcin Chmielarski. – Głównym naszym postulatem jest to, żeby rząd pomógł nam, bo na chwilę obecną jesteśmy pominięci w pomocy publicznej. Przede wszystkim oczekujemy dopłaty do stałych kosztów. Chcemy m.in. zwolnienia z ZUS-u, dopłat do rat leasingowych, zatrzymania fali tych wszystkich wymagalności. Liczymy na dopłaty pokrywające 70 procent kosztów stałych. Pomoc publiczna powinna nam pomóc przede wszystkim utrzymać miejsca pracy i płynność finansową. Od marca, kiedy zaczęła się pandemia, nasz transport jako jedyny został „wyautowany” z dnia na dzień, bo zamknięcie szkół, uczelni i zakładów pracy spowodowało automatycznie postój tej branży. Przez kilka pierwszych miesięcy pandemii borykaliśmy się z problemami takimi, jak większość przedsiębiorców. Niestety, nasza branża jest sezonowa i po wiosennej fali weszliśmy w okres wakacyjny, w którym zawsze jest stagnacja na rynku przewozów osobowych. Naturalnym okresem, kiedy wracamy do funkcjonowania, jest jesień. W tym roku to był jeden miesiąc takiej prawie-normalności i wróciliśmy do lockdownu: zamknięte szkoły, zamknięte zakłady pracy, praca zdalna. W tym momencie jesteśmy już na skraju wyczerpania nerwowego. To wsparcie, które uzyskaliśmy w kwietniu i w maju dzisiaj już jest skonsumowane – nie mamy żadnych świadczeń, żadnych środków, nie jesteśmy w stanie spłacać rat leasingowych i kredytowych. Jeżeli rząd nam nie pomoże to z początkiem przyszłego roku możemy spodziewać się fali bankructw przedsiębiorstw z naszej branży. A chodzi o kilkaset tysięcy osób, które pracują lub współpracują z takimi przedsiębiorstwami.
Co dalej? Marcin Chmielarski poinformował, że Prezydent RP zaprosił na piątkowe (20.11.2020 r.) spotkanie Rafała Jańczuka, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych.
– Liczymy, że jest to pozytywny sygnał podjęcia przez rząd współpracy z nasza branżą – dodał nasz rozmówca.
Co dalej? Marcin Chmielarski poinformował, że Prezydent RP zaprosił na piątkowe (20.11.2020 r.) spotkanie Rafała Jańczuka, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych.
– Liczymy, że jest to pozytywny sygnał podjęcia przez rząd współpracy z nasza branżą – dodał nasz rozmówca.
źródło: Truck.pl